Pogaństwo greckie

Jedynym bezpiecznym wyznacznikiem całości dzisiejszego pogaństwa greckiego (pogaństwa helleńskiego, hellenizmu) jest kult bogów greckich – Dzeusa, Hery, ich rodzeństwa, dzieci i dalszej rodziny. Wszystko inne – konkretne wierzenia na temat bóstw, świata, sensu ludzkiego istnienia, dobra i zła, kształt praktyki religijnej, stosunek do mitu, stopień rekonstrukcji praktyki starożytnej itp. – jest stosunkowo płynne. Każdy wyznawca (ewentualnie rodzina, kongregacja czy inna grupa) ustosunkowuje się do tych zagadnień samodzielnie i nie zawsze tak samo. Proszę więc Czytelnika, żeby potraktował ten tekst jako orientacyjny. Hellenizm nie ma papieża ani autorytatywnej świętej księgi.

Bogowie

…i boginie oczywiście też. Jest ich dużo i jest całkowicie pewne, że nie znamy wszystkich – istota boska może mieszkać w każdej rzece, nawet każdym drzewie (a właściwie być tą rzeką, być drzewem… albo jego duszą). Najdostojniejsi z nich to bogowie olimpijscy. I niby znamy ich wszyscy, bo czytaliśmy w szkole mitologię grecką. Czyli wszyscy „wiemy”, że Dzeus (Zeus) to bóg piorunów, a Afrodyta – bogini miłości.

Takie pojmowanie bogów, sprowadzanie ich do funkcji, jakie pełnią w panteonie – i w ludzkich modlitwach – to oczywiście pewne uproszczenie. Afrodyta jest też boginią morza i żeglugi, a w pewnych swoich aspektach – wojny i śmierci, zjawisk słabo na pierwszy rzut oka przystających do seksu i miłości. Niezależnie od tego funkcjonalnego pojmowania (które jest dobrze zakorzenione w myśleniu starożytnych Greków) bogowie jawią się w micie jako osoby (osobowości?). Na przykład żadna „funkcja kultowa” Apollona nie tłumaczy, dlaczego bóg ten wydaje się nie mieć szczęścia w miłości. Dzisiaj poganie greccy uczą się swoich bogów od nowa, w bezpośrednim kontakcie z nimi, przez obrzęd, modlitwę i inne praktyki religijne. Zdecydowanie nie wystarczy „coś przeczytać”, bo bogowie nie są statycznymi pojęciami, które można sobie przyswoić za pośrednictwem tekstu. Śliskim (choć oczywiście nie całkiem bezużytecznym) źródłem wiedzy o bogach są zwłaszcza opracowania mitologii. (Inna rzecz, że ja się w bogach zakochałam, jako mała dziewczynka, czytając Parandowskiego – była to jedna z moich pierwszych „dorosłych” książek.)

Treścią i sensem pogańskiej religii greckiej jest nie tyle wiara w bogów – wiara odgrywa raczej rolę służebną w stosunku do kultu – co relacja z nimi: wchodzenie w tę relację, podtrzymywanie jej, pielęgnowanie i rozwijanie. Nie jest w ludzkiej mocy utrzymywanie intensywnej relacji ze wszystkimi bóstwami panteonu; pewne związki są więc mocniejsze, bardziej intymne niż inne. Być może wyboru w tej kwestii dokonują sami bogowie, okazując nam swoje zainteresowanie.

Typowa relacja między człowiekiem a bogiem to po pierwsze relacja między słabszym a silniejszym. To brutalne stwierdzenie nie wyczerpuje oczywiście sprawy, ale kładzie podstawy pod jej bardziej finezyjne aspekty. Po drugie ksenia – relacja typowa dla kultury greckiej, możliwa także między ludźmi, oddawana często słowem „przyjaźń” albo „gościnność”, ale oznaczająca też coś w rodzaju wzajemnej życzliwości, lojalności i zobowiązania. Psychologicznie bogowie pełnią też wobec ludzi role rodziców, nauczycieli, mistagogów (wtajemniczających w misteria), archetypicznych wzorów ról społecznych i rodzinnych, wybawców. Miłość wyznawcy do boga jest możliwa i na miejscu, ale domyślny stosunek emocjonalny do bóstwa to raczej wdzięczność, cześć, szacunek. Z późnej starożytności (i do pewnego stopnia z poprzedzających ją różnego rodzaju misteriów) wywodzi się koncepcja bóstwa jako niosącego zbawienie, nie żeby zaraz w sensie identycznym z chrześcijańskim, ale zbliżonym, na ile mogę coś takiego stwierdzić, przynajmniej emocjonalnie. Grecy epoki klasycznej mieliby może trudności ze zrozumieniem takiego podejścia, ale jedna z najważniejszych cech pogaństwa greckiego to jego pojęciowe bogactwo, wynikające z długich stuleci zmieniającej się stopniowo i stosunkowo dobrze (w porównaniu z innymi dawnymi tradycjami) udokumentowanej religijności.

Praktyki kultowe

Kluczowa praktyka pogaństwa greckiego to ofiara. Od razu trzeba zastrzec, że to jedno słowo, „ofiara”, obejmuje szereg zachowań religijnych zupełnie do siebie niepodobnych i wyrażających bardzo różne intencje. Dziś najważniejsze są pewnie te ofiary, które polegają na symbolicznym podarowaniu czegoś bogu, i te, w których przeważa idea wspólnego posiłku, w którym biorą udział i ludzie, i bogowie. Zwłaszcza ta ostatnia koncepcja jest podstawowa dla całej religii greckiej, w której znaczna część obrzędowości obraca się wokół jedzenia. To, kto, co, z kim i w jakich okolicznościach je, wyraża bowiem wspólnotę – i odpowiednio jej brak i jej granice.

Dziś składamy bogom w ofierze głównie kadzidło (zwykle w trociczkach), wino, jedzenie i kwiaty; czasem drobne przedmioty, wytwory naszych własnych rąk, wiersze. Niektóre ofiary są palone, inne składane na ołtarzu, a potem zostawiane na dworze dla dzikich zwierząt (co w mieście oznacza zwykle gołębie :). Niektórzy poganie greccy zabijają zwierzęta na ofiarę. Z tego co wiem, jest to dzisiaj bardzo rzadkie. Za to tak samo jak w starożytności, na cześć bogów tańczy się, śpiewa i gra na instrumentach.

Starożytna religia grecka miała przez większą część swojej historii charakter wybitnie społeczny. Ofiary składały raczej grupy ludzi niż pojedyncze osoby, święta obchodziły razem całe miasta. W związku z tym rekonstrukcjonistyczny rytuał grecki jest raczej wieloosobowy. Ale też trudno sztywno trzymać się tu zasad bezwzględnej rekonstrukcji; w swojej najsilniejszej formie wymagałaby ona w większości przypadków nie tylko krwawej ofiary, ale też udziału w obrzędach całej społeczności. A czy potrafisz sobie wyobrazić, Czytelniku, jak cały Kraków wychodzi na ulice obchodzić Panatenaja? (Tylko Zielona Góra zgodnie świętuje raz w roku Bachanalia i niekoniecznie zaraz z pobożnymi zamiarami. 🙂

Ważne jest to, kto może rytuał odprawiać: każdy. Najlepiej głowa rodziny (przyjmijmy, że w naszych czasach typowa rodzina złożona z pary i ewentualnie jej dzieci ma dwie głowy, zwykle jedną męską i jedną żeńską). Ale każda dorosła osoba może się czuć uprawniona, a na mniejszą skalę i dorastająca. Kapłaństwo to dziś raczej kwestia tego, jak głęboka jest więź człowieka z bóstwem, niż funkcja społeczna, choć organizacje zrzeszające pogan greckich mają też swoich „oficjalnych” kapłanów. W każdym razie jest się kapłanem albo kapłanką jakiegoś boga, nie całej religii. I jest to pozycja szalenie odpowiedzialna, bo bogowie mogą czasem dużo od swoich kapłanów wymagać. Kapłan jest też łącznikiem między bóstwem a społecznością – co nie znaczy, że jego pośrednictwo jest niezbędne do nawiązania kontaktu.

Święta

Greckie święto pogańskie to przede wszystkim uroczystość na cześć któregoś z bogów, może upamiętniająca jakieś mityczne zdarzenie. Jej związek z cyklami przyrody i kalendarzem rolniczym bywa różny, czasem zupełnie luźny. Jest to z definicji dzień pracujący – świąt jest tak dużo, że nie można z ich powodu nie pracować. Jedne święta wypadają co rok, inne – co miesiąc.

Nie ma jednego obowiązującego wszystkich kalendarza obrzędowego (w sensie spisu świąt i odpowiadających im dat). W starożytności własny kalendarz miało każde miasto. Najlepiej znamy ateński i wielu pogan greckich opiera się dziś na nim. W każdym razie zakłada taki kalendarz rok księżycowo-słoneczny (a nie słoneczny, jak kalendarz powszechny). Znaczy to, że z jednej strony miesiące pozostają w zgodzie z cyklem faz księżyca, z drugiej – rok pozostaje (mniej więcej) w zgodzie z cyklem pór roku. W praktyce przestrzeganie takiego kalendarza może wymagać trochę zachodu; na szczęście jest Hemera – witryna nakładająca kalendarz ateński na powszechny.

Trudno wybrać tych kilka świąt najważniejszych. Dla mnie byłyby to pewnie Panatenaja, Antesteria, Pyanopsja i obchody towarzyszące misteriom eleuzyńskim, a w dalszej kolejności pozostałe (po Antesteriach) Dionizja, Asklepiaja, Hermaja, Tesmoforia.

Magia

Pewne elementy obrzędowości (przede wszystkim tej starożytnej, ale i tej dzisiejszej) zahaczają o magię, ale nie są normalnie tak pojmowane. W starożytności magia (zwłaszcza typu czarostwa) miała złą opinię. Dzisiejsi poganie greccy raczej nie „pracują” z bogami na co dzień, w ramach swojej zwykłej religijności. Jednak samo neopogańskie pojęcie „pracowania z bogami” wywodzi się z późnoantycznej greckiej teurgii (która oznaczała raczej działanie zgodne z wolą bogów, wprowadzanie ich woli w czyn, niż posługiwanie się boską mocą do własnych celów). Tak rozumiana magia teurgiczna mieści się w światopoglądzie wielu i praktyce niektórych Hellenów, ale pozostaje raczej na marginesie ich religii. Greckie obrzędy magiczne są raczej jednoosobowe. Imponującą bibliotekę materiałów na temat greckiej magii neopogańskiej (Bibliotheca Arcana) prowadzi Apollonios. Istnieje też zakon okultystyczny nauczający treści, które łączą w sobie elementy hellenizmu, thelemy i szeroko rozpowszechnionych praktyk Złotego Brzasku, the Threskian Order.

Wartości

Grecja jest ojczyzną naszego dzisiejszego podejścia do wartości, do dobra i zła. Ale etyka rozwijała się przede wszystkim w świeckim kontekście dyskursu filozoficznego i wychowania obywatelskiego (o tyle, o ile można w kulturze greckiej mówić o czymś, że jest świeckie). Sama religia grecka, nieskodyfikowana, niescentralizowana, nie nakazuje swoim wyznawcom wprost postępować według takiej, a nie innej koncepcji moralności. Wartości, które idą z nią w parze w światopoglądzie greckim, i pod którymi podpisałaby się chyba większość dzisiejszych (i starożytnych) greckich pogan, to pobożność, przestrzeganie wspomnianej wyżej zasady ksenia (wobec bogów i ludzi) i wystrzeganie się hybris (zarozumiałej pychy, ale i okrucieństwa), szacunek dla starszych. W dalszej kolejności – odwaga, przyjaźń, trwałość rodziny. Swoje cnoty kardynalne (sprawiedliwość, męstwo, umiarkowanie i roztropność) chrześcijaństwo odziedziczyło po greckiej tradycji filozoficznej.

Ważne jest to, że nasi bogowie nie stoją konsekwentnie na straży ludzkiej moralności. To znaczy zdarza im się to, ale częściej pozostawiają to nam samym, uważając może, że jesteśmy dorośli i nie trzeba nam bez przerwy przypominać, co jest dobre, a co złe. W micie, który często podchodzi do tych spraw z przymrużeniem oka, bogowie nieraz zachowują się bardzo nieprzystojnie, dopuszczając się czynów nie licujących, zdawałoby się, z ich godnością – i po prostu niemoralnych. Nie są więc w żadnym jednoznacznym sensie wzorami moralnymi.

Wielu pogan greckich szuka bardziej wyrazistych zasad etycznych poza kręgiem religii jako takiej, w naukach stoików, epikurejczyków, Arystotelesa, Platona. Moralnymi wzorami do naśladowania są dla nas takie wielkie postacie historii i mitu jak Herakles, Antygona, Sokrates, Epiktet czy Plotyn.

Wierzenia

Mit, jak wspomniałam powyżej, nie zawsze przedstawia bogów w pochlebnym świetle. Z drugiej strony pogaństwo helleńskie nie ma jednej obowiązującej wykładni teologicznej. Poszczególne grupy i osoby sięgają do teologii neoplatońskiej albo stoickiej, wierzeń pitagorejskich i orfickich. A w co wierzy dziś taki poganin grecki, którego filozofia nie interesuje?

Przede wszystkim: nie znamy całej prawdy i zapewne nigdy jej nie poznamy. Świat pozostaje dla nas Tajemnicą. Nie mamy też na prawdę monopolu.

Bogowie istnieją realnie jako odrębne byty. To znaczy nie sprowadzają się do masek, aspektów czy przejawień jednego Boga (ani jednej Bogini i jednego Boga). Są potężnymi (nie wszechmocnymi), mądrymi (nie wszechwiedzącymi) i dobrymi (a w każdym razie – przyjaznymi ludzkości i światu) istotami duchowymi. Są immanentni, zanurzeni w świecie jako jego część – nie stworzyli go i choć nieśmiertelni, nie są wieczni. Panteon działa na zasadzie pewnej struktury zależności między bogami. Te zależności to relacje pokrewieństwa, wdzięczności, ksenia, siły i władzy. Normalnie bogowie współpracują ze sobą, zjednoczeni pod władzą Dzeusa, jednak konflikt interesów między nimi na małą, ludzką skalę (na przykład między mądrą pracowitością Ateny a rozbawioną zalotnością Afrodyty) zdarza się na każdym kroku i nie powoduje kosmicznych kryzysów. Tradycyjnie jest to system patriarchalny, złagodzony trochę przez kluczową rolę takich potężnych bogiń jak Gaja, Rea, Nyks, Styks, Nemezis, Hekate czy Mojry, o których trudno byłoby jednoznacznie powiedzieć, że podlegają władzy Ojca.

Świat nie jest wieczny, ma początek w czasie, ale nie został stworzony, tylko powstał spontanicznie. Nie kręci się też wokół ludzkości – człowiek jest tylko jednym ze zjawisk tego świata, stworzonym przez Prometeusza „na boku” i początkowo trudnym dla Dzeusa do zaakceptowania. Jednocześnie jego położenie jest nietypowe: jest niezaprzeczalnie zwierzęciem i równie niezaprzeczalnie istotą duchową i (kiedy się postara) racjonalną. Nic dziwnego, że bogowie trochę się nami interesują.

Wierzeń na temat zaświatów, sensu świata i ludzkiego życia, sensu religijności itp. jest sporo, zwykle wykluczających się nawzajem. Pod tym względem różnorodność dzisiejszej religii greckiej odpowiada różnorodności przekonań starożytnych. Tradycyjnie myślący poganin grecki wierzy, że jego śmierć przetrwa tylko jego cień, dusza rozumiana jako blade odbicie człowieka, pędząca monotonną i chyba smętną egzystencję w Hadesie. Ale są też autentycznie greckie wierzenia o Tartarze jako miejscu kary, o Polach Elizejskich i Wyspach Błogosławionych jako miejscu nagrody, o reinkarnacji. Z tego co wiem, wszystkie one są dziś do pewnego stopnia w obiegu wśród pogan greckich. Większość z nas podkreśla fundamentalny, nieprzekraczalny charakter granicy między bogiem a człowiekiem, ale i to nie jest element wspólny dla całości pogaństwa greckiego. W każdym razie pierwotnie sensem maksymy delfickiej „poznaj samego siebie” było „wiedz, że jesteś (tylko) człowiekiem”, czyli nawoływała ona do pokory. Nowe i również bardzo istotne znaczenie introspekcyjne nadał tym słowom dopiero Sokrates. Jeśli chodzi o mity, większość z nas uznałaby je dzisiaj za prawdziwe, ale niedosłowne – ewentualnie za nieprawdziwe.

Pogaństwo greckie a inne religie

Jesteśmy (staramy się być) otwarci. Nie odrzucamy bogów innych religii politeistycznych i nie nazywamy ich fałszywymi; po prostu na ogół nie utrzymujemy z nimi bliższych kontaktów. Ale zdarza się, że poganin grecki poczuje na sobie dotyk Izydy albo Dagdy i odpowie temu „obcemu” bóstwu modlitwą, nawet kultem – jednorazowo albo na całe życie. Oczywiście najłatwiej nam to przychodzi wobec bogów religii, które były znane starożytnym Grekom, naszym „duchowym przodkom”. Ale nie ma żadnego danego z góry powodu, żebyśmy nie mieli z pełnym szacunkiem, a nawet czcią, podchodzić do słowiańskiego Swarożyca, japońskiej Amaterasu czy tybetańskiej Tary.

Z bogami religii monoteistycznych jest o tyle problem, o ile roszczą sobie prawo do wyłączności; trudno podejść spokojnie do boga, który (jakoby) twierdzi, że wszyscy inni bogowie są fałszywi. W razie potrzeby można to zrzucić na (niektórych?) jego wyznawców albo na nieporozumienia pojęciowe, ale nie zawsze jest to łatwe.

Z innymi ścieżkami o podobnie otwartym nastawieniu pogaństwo greckie można nawet łączyć, w każdym razie tam, gdzie nie prowadzi to do konfliktu światopoglądowego. Nasi bogowie mają opinię zazdrosnych o kult (słynie z tego na przykład Artemis), ale nie znaczy to, że nie wolno nam czcić innych, tylko że nie powinniśmy zaniedbywać naszych.

Kilka pojęć istotnych dla religii greckiej

Hieron, świętość, to to, co należy do boga, jest mu poświęcone albo jawi się jako przepełnione boską mocą. Pierwotnie słowo to oznaczało wszystko, co wielkie, niesamowite, zdumiewające. Hieron to to, co odbiera mowę i zapiera dech w piersiach, co przejmuje dreszczem lęku i zachwytu. (Ta reakcja emocjonalna na świętość nosi nazwę thambos). Odpowiednikiem w Religio Romana jest sacrum.

Hosion to także świętość, ale w trochę innym sensie. Hieron jest boskie, hosion – ludzkie. Jest to to wszystko, co nas obowiązuje, zwłaszcza wobec bogów, czyli w praktyce pobożność (eusebeia), moralność, unikanie rytualnej nieczystości itp. Odpowiednikiem w religii rzymskiej byłoby więc fas. Jednocześnie hosion to to wszystko w życiu, co wprawdzie zbożne i obowiązujące (albo po prostu dozwolone), ale co nie jest hieron, nie należy do bogów. Czyli nie tylko fas, ale i profanum.

Anosio (rzymskie nefas) oznacza bezbożność, występek. Najbardziej wyrazistym przypadkiem anosion jest hybris (zło, pycha, wynoszenie się nad bogów lub agresja wobec nich), ale anosion to też np. niedopełnienie złożonej bogu obietnicy czy rażąco nieprawidłowe przeprowadzenie rytuału. Zrozumieć te trzy pojęcia, hieron, hosion i anosion, pomaga uświadomienie sobie, że hieron i anosion wyznaczają z dwóch stron granice hosion. Znaczy to, że pogaństwo greckie nie dzieli świata na sacrum i profanum, tylko na te trzy sfery: (1) sacrum, (2) fas / profanum i (3) nefas. Człowiek nie powinien ani zniżać się do anosion, ani porywać na hieron.

Theion (boskość, to, co wspólne dla wszystkich bogów) to jedno z ulubionych słów teologizujących filozofów greckich, ale i pojęcie przedfilozoficzne. Oznacza podstawową zasadę, logicznie pierwotną w stosunku do bogów, ale nieosobową. Rozróżnienie między theos (bóg, bogini) a theion leży u początków późniejszego Eckhartowskiego rozróżnienia między Gott a Gottheit. Ułatwia to porozumiewanie się z co bardziej mistycznie usposobionymi wyznawcami innych religii, także chrześcijaństwa.

Miasma (agos) to splamienie, religijna nieczystość, stan, w którym człowiek nie potrafi nawiązać kontaktu z bogami. Powodują go seks, śmierć (np. dotknięcie zmarłego), jedzenie pewnych pokarmów. Nie wszyscy poganie greccy traktują dzisiaj ten odziedziczony po starożytnych aspekt religii poważnie, ale na pewno jest on w społeczności obecny. To z chęci oczyszczenia się z miazmy bierze się na przykład powszechnie stosowany zwyczaj mycia się (a co najmniej mycia rąk) przed modlitwą i złożeniem ofiary. Hybris pociąga wprawdzie za sobą splamienie, ale nie na odwrót; miasma nie jest pojęciem moralnym i nie jest naszym obowiązkiem jej unikać, a tylko pamiętać, żeby się z niej oczyszczać. Do rytualnych oczyszczeń służy przede wszystkim woda, ewentualnie dym kadzidła.

Kontakty

Zainteresowanie hellenizmem w ostatnich latach zdecydowanie rośnie. Poza znanymi i ugruntowanymi organizacjami zrzeszającymi pogan helleńskich (takimi jak Hellenion) Hellenizm przeżywa renesans przede wszystkim w samej Grecji, gdzie pełni funkcję podobną do rodzimowierstwa słowiańskiego w Polsce. Miejscami towarzyszą mu tam te same problemy, z którymi boryka się pogaństwo etniczne w całej Europie: zamieszanie w nacjonalizm, w nawoływanie do nienawiści, w nietolerancję religijną. Przykładem trzeźwego, pozbawionego piany na ustach podejścia do pogaństwa greckiego w samej Grecji jest działalność organizacji YSEE (Ipato Simwulio Ellinon Ethnikon, Najwyższa Rada Pogan Helleńskich), której znakomitym działaczem był polski autor i hellenista, Ermikles, zmarły w 2010 roku. Jego ciekawy blog wciąż można znaleźć i czytać tu: Agora Ermiklesa.

spisała Maja jesienią 2007

aktualizowała Tin wiosną 2011